Kozice x 3
Schodząc w dół mieliśmy dziwne przeczucie, że lekko zboczyliśmy z trasy. Oczywiście nasza kobieca intuicja, a raczej zwierzęcy instynkt nie zawiódł. Tzn. zawiódł wcześniej, czyli zaraz po wejściu na Czerwoną Ławkę, kiedy poszliśmy na tłumem i zjechaliśmy na dupach zamiast iść szlakiem, ale mamy wytłumaczenie - nic innego prócz śladów w dół nie było widać, a więc po śladach... i co?
Czekał na nas roztopiony śnieg, czyli mokro w butach, ale to jeszcze nic... Najgorsza była przeprawa przez kosodrzewinę. Na szczęście obok kosodrzewiny, przez którą nie polecam nikomu przeprawy, płynął potok - no to na potok, czyli przeprawa po kamieniach. O wiele lepsza i bezpieczniejsza, niż skoki po gałęziach.
Ale mieliśmy mokro w butach, ale byliśmy szczęśliwi jak już dotarliśmy do szlaku, ale fajną Słowaczkę spotkaliśmy, ale mieliśmy ubaw z siebie.