2010-5-10
Coś się świetli po mokrym, płynie lajtowo po deszczu,
przez słowo. Mała łunka nad miastem podkreśla.
Ten deszczu dreszcz w zapachu i kiedy światło czule wwierca się w noc,
jakby słabsza zasypia.
Bez patrzenia, bez otwierania,
bez dziurki od klucz. Prosto.
I kiedy w ciepłym domu mieszka obok ktoś,
kto opiera się o nasze plecy - plecami, przez ścianę.