2006-9-8
Dnia czwartego, czyli w piątek troszkę pospaliśmy dłużej, bo piesze wycieczki jednak męczą. Zresztą pogoda opadła na siłach i niebo zachmurzyło się. Słońce zalazło za skórę chmur. Poszliśmy zobaczyć dzielnicę Pragi, która zwie się Vinohrady, bo tam nas jeszcze nie było.
Przy okazji zawitaliśmy pod wieżą telewizyjną Žižkov (zbudowana w latach 1985-1992), która jest najwyższą budowlą w Pradze - mierzy 216 metrów. Zaprojektował ją Václav Aulický, kótry musiał mieć niezłą jazdę, bo kształt trzech filarów wieży wzorowany jest na sylwetce rakiety Sojuz.
W roku 2000 na wieży zamontowali rzeźby raczkujących dzieci, których autorem jest David Černý. Niezły pomysł.
Obok wieży znajduje się cmentarz żydowski, bo właściwie, to wieżę postawili na dawnym żydowskim cmentarzu.
W Pradze można znaleźć kilka akcentów polskich jednym z nich jest ulica Polska. Jest też ulica Warszawska. Pewnie chcieli się odwdzięczyć za Warszawę-Pragę.
Połaziliśmy tak po dzielnicach Pragi, że znowu dotarliśmy na rynek. Wstąpiliśmy jeszcze na bazar pooglądać różne różności, ale wszystko raczej drogie, albo jeszcze droższe.
Muzeum Kafki to dosyć wyolbrzymiona nazwa na małą ekspozycję, którą na szczęście można pooglądać za 40 Koron. Za wiele nie ma tam ciekawostek. 15 minut oglądania jak się człowiekowi nie spieszy.
W Pradze nie brakuje także żebraków, ale prawdę mówiąc mam wrażenie, że we Wrocławiu jest ich więcej. Mają także dziwny sposób zbierania pieniędzy - klęczą z twarzą pochyloną do ziemi, jakby nie chcieli jej pokazywać.
Znowu Praga nocą - niestety to już ostatnia noc, a więc i troszeczkę trzeba było nogi rozluźnić.
Wystarczyło wrzucić kilka Koron, a posąg okazywał się być żywy i bardzo wesoły. Powoli schodzimy z Mostu Karola i będziemy wracać, bo następnego dnia wyjazd.
No i powolutku kończymy kolejny dzień.
Umyć się i grzecznie spać.