Kiedy2014-09-22 / Gdzie Majorka / Kategoria podróże
Wychodzimy z hotelu z samego rana, czyli około godziny 10, słońce jak złoto, pięknie. No to może rejs? A więc rejs - bilety kupione, szybki skok do hotelu po aparaty, olejki do opalania, wodę, itp. Siadamy na górnym pokładzie, smarujemy się kremami, żeby słońce nas nie spaliło, a za pięć minut: kap. Najpierw jedno kap, potem drugie, aż w końcu zerwała się ulewa. Ucieczka pod pokład, a tam pytam kapitana tej łajby: Ile dni w roku tutaj pada? Jakieś 20.... I wszystko jasne.
Taki to był rejs do niezamieszkanej wyspy Sa Dragonera - pewnie dlatego tam akurat nie padało.